środa, 12 listopada 2014

Wiersz na wieczór

Autorką zdjęć jest moja babcia, Barbara Łagodowska.


Liście
Najpierw się rodzimy, zieloni i czyści
Pączki liści
Od razu silniejsi od wiatru i deszczu
Życia początki
Wreszcie spadamy,
Cicho umieramy
Złota kaskadami

Martwe ludzkie ciała,
Liście śmiercią oszronione.
I liście z wiatrem latające,
Groby zniczami rozświetlone.

Śmierć nas zabierze nagle,
Będziemy przed nią uciekać.
A liście tak jak ludzie
Chcą ze spadaniem zaczekać

Jesień życia, wieczny sen
Butwiejemy pod drzewami
Krótka chwila, myśli cień
Jak żyliśmy, tak umieramy

A kiedy zleci złoto i rubiny
By miedzią szeleścić pod stopami
Idziemy gdzie liście, z nimi odchodzimy
Przymrozkiem ścięci i życiu zabrani

Zanim nas zagrabią,
Zanim zostaną po nas
Już tylko szkielety
I wspomnienia
Żyjmy jak liście, za życia zielone
I w szronie żałoby sprzed zapomnienia











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz