poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Ciasto marchewkowe

Tego jeszcze na blogu nie było, a mi (cudem chyba) udało się zrobić zdjęcie, zanim zostało pożarte ;) Przed państwem proste, zdrowe i smaczne, niezawodne ciasto marchewkowe...

Przepis na ciasto marchewkowe
Składniki
  • 4 jajka
  • 2 szklanki cukru (dietetycznie, rzecz jasna, mniej)
  • szklanka oleju
  • 2 szklanki mąki (dietetycznie pełnoziarnistej)
  • 4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • łyżeczka cynamonu
  • szczypta soli
  • 2 duże marchewki 
  • tłuszcz do posmarowania blachy
  • ewentualnie rodzynki, orzechy - ja nie dodaję
Przygotowanie
Marchewki zetrzeć na tarce na drobnych oczkach.
Jajka wymemłać z cukrem i olejem. Dodać mąkę. Następnie dosypać proszek do pieczenia, cynamon i sól. Na koniec dodać marchewkę, wymieszać.
Ciasto wylać na posmarowaną tłuszczem blachę (u mnie duża tortownica).
Piec ok 60 minut w 180°C.
UWAGA! Niestety zdarza mi się, że po półgodzinie pieczenia w 180°C ciasto pięknie wygląda od góry, ale jest zupełnie surowe w środku. JEŻELI się Wam tak zdarzy, zwiększcie temperaturę do 200°C i ustawcie na ok. 30 minut na tryb pieczenia tylko od dołu. I tak się uda, obiecuję :)
Smacznego!

sobota, 25 kwietnia 2015

Fanfik numer 1

Hej :) Dzisiaj powrót do fanfików, przynajmniej na krótką chwilkę. Koniecznie posłuchajcie audiobooka i wpadek z nagrywania :D

Audiobook "Przepowiednia"
Wpadki z nagrywania :)

"Przepowiednia"

Była noc. Maiwë, Aiwë i Morfin wracały do domu. Dobrze znały drogę, więc szły prędko i pewnie. Nagle jednak z ciemności przed nimi wyłoniła się czarna postać. Dziewczęta zatrzymały się i spojrzały po sobie przerażone. Mîrmor przytuliła włochaty pyszczek do policzka Aiwë. Postać zbliżyła się do nich. Była niska, stara i gruba, ale niewątpliwie była elfką, ponieważ jej wzrost był skutkiem garbienia się. Nieznajoma szła prawie zgięta wpół. Podniosła wzrok na siostry, uśmiechnęła się, rozchylając krzywo bezzębne usta i powiedziała:
- Dobry wieczór, moje kochane. Jestem Gildur. Jestem cieniem. 
- Znasz... przyszłość ? - wyszeptała z przejeciem Mîrmor.
- Znam wiele rzeczy. Ale już późno, moje kochane - wyminęła siostry i ruszyła do przodu lekko chwiejnym krokiem. Po kilku metrach zatrzymała się, obróciła i wyrecytowała:
Trzeciej zobaczy śmierć i nadejście,
Druga nie przeminie,
Trzy odnajdą w niej szczęście. - I odeszła, nie oglądając się za siebie. Siostry jak urzeczone wpatrywały się w jej plecy. A staruszka nagle… wyprostowała się. Czarny płaszcz opadł jej do stóp, odsłaniając długą, białą suknię. Na plecy spłynęły jej piękne, faliste, złote włosy. Zjawa uniosła do góry dłonie, ozdobione licznymi pierścieniami i w momencie, w którym złączyła je nad głową… zniknęła.
-  Nie powiemy nikomu? - wyszeptała Morfin.
- Nie. - Maiwë wzięła ją za rękę- Nikomu...

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Babeczki karmelowo - orzechowe

Robiłam je już straaaasznie dawno temu, ale jakoś nie miałam okazji wstawić ;) Od razu zaznaczam, że nad przepisem ciągle pracuję (na razie w głowie, w teorii, a jak już teorię przełożę na praktykę, to na pewno napiszę!). Mnie babeczki smakowały, chociaż nie znoszę wyklejania ciastem tych maleńkich foremek...
Przepis zainspirowany, rzecz jasna, cukiernią w przejściu podziemnym ;) Tak jak babeczki z budyniem. Różnica jest taka, że tego nie jadłam...

Przepis na kruche babeczki z karmelem i orzechami
Składniki
  • 2 szklanki mąki
  • 2,25 szklanki cukru (1/4 szklanki do ciasta + 2 szklanki do karmelu)
  • 2 łyżki cukru waniliowego
  • jajko (weganie mogą użyć więcej margaryny)
  • 4/5 kostki masła lub margaryny
  • 2 szklanki wody
  • mix orzechów (u mnie włoskie, ziemne, migdały całe i w płatkach oraz nerkowce, można też dodać np. laskowe)
Przygotowanie
Z mąki, cukrów, jajka i masła (margaryny) zagnieść ciasto. Wylepić nim posmarowane margaryną (masłem) foremki i upiec babeczki.
Cukier z wodą zagotować. Trochę to potrwa, woda odparuje, a później, jeszcze zanim zmieni się kolor, zacznie zastygać na powietrzu. To ten moment, kiedy po pomieszaniu wyciągacie łyżkę z garnka, a za nią ciągnie się nitka karmelu. Wtedy można ewentualnie dosypać odrobinkę kakao, jeżeli kolor jest waszym zdaniem za jasny. 
Potem, do złotawego karmelu wsypujemy orzechy. Najlepiej smakuje, kiedy to są orzechy w karmelu, a nie karmel w orzechach ;)
No i to w zasadzie tyle.
Smacznego! ;)

sobota, 18 kwietnia 2015

Tort urodzinowy :)

Tak jak w tytule; moja kulinarna męka z tortem w roli głównej :)
Ja, artystyczne beztalencie, poza zrobieniem masy podjęłam się również dekoracji... Więc efekt ciekawy, nie powiem. Tort dla mojej siostry Julki (wszystkiego najlepszego!), może Was zainspiruje? :P

Przepis na tort :)
Składniki
  • biszkopt (u mnie, niestety, gotowy. Na swoją obronę mam tylko to, że u mnie torty piecze właśnie Julka :D) 
  • dżem porzeczkowy (lub inny ciemny)
  • kasza manna
  • mleko (u mnie 6 szklanek)
  • 3/4 szklanki cukru
  • 180-200g masła
  • ozdoby (u mnie brzoskwinie z puszki i czekolada - tabliczka mlecznej + tabliczka gorzkiej)
  • ew. coś do nasączenia ciasta (u mnie nalewka wiśniowa)
Przygotowanie
1. Masa
Masło wyjąć z lodówki. Im wcześniej, tym lepiej.
Zagotować mleko z cukrem, wsypać kaszę mannę. Musi być dość gęsta. Odstawić w chłodne miejsce do ostygnięcia (najlepiej wyłożyć na kilka talerzy, żeby było szybciej).
Masło utrzeć, a nawet ubić mikserem. 
Kiedy kasza ostygnie (a przynajmniej przestanie być gorąca) połączyć z masłem.
2. W międzyczasie 
Pokroić brzoskwinie... Przygotować czekoladki.
Co?!
Otóż postanowiłam udekorować tort czekoladkami ;) Głównie dlatego, że nie lubię winogron.
Bo mają pestki.
No więc przygotowałam nibyczekoladki. 
Rozpuściłam i zmieszałam czekolady, po czym partiami robiłam półokrągłe czekoladki (bez nadzienia). Pilnowałam tylko, żeby nie były zbyt wysokie. Ponieważ miałam tylko 5 jednakowych foremek, zastygałam je w zamrażarce. Podobno przez to robią się matowe - ale najwyraźniej nie u mnie ;).
Aha, po wyłożeniu czekolady lekko potrząsałam całą foremką (w sensie na boki, a nie góra - dół), żeby miały równiutki spód. 
3. Układanie warstw
Zakładam, że Wasz biszkopt też ma trzy części. 
Więc najpierw posmarujcie je (pędzelkiem) nalewką czy innym nasączaczem. 
 
 Później jedziemy tak (od dołu): biszkopt - dżem - masa - biszkopt - dżem - masa - biszkopt - masa (obłożyć też boki) - dekoracje. 
Mój sposób na dekorowanie przedstawia zdjęcie ;)
Rzecz jasna czekoladę można też po prostu zetrzeć i posypać nią tort, ale niezaprzeczalnym minusem tej metody jest to, że solenizant (czy tam jubilat) może ją zdmuchnąć razem ze świeczkami ;)
Smacznego!







 

czwartek, 16 kwietnia 2015

Zapiekanka Sprzątająca

No bo tak jak w tytule, są takie dni, kiedy zrobienie obiadu = opróżnienie lodówki.
Wyobraźcie sobie... mnie. Wchodzę do domu i widzę tylko puszkę kukurydzy i drugą puszkę pomidorów!
Łaaaa, panika!
Potem z obłędem w oczach zaczynam grzebać w szafkach i dogrzebuję się do paczki makaronu.
Ufff...
Ale co dalej...?
Ano dalej szczęśliwie natrafiłam na mały słoik koncentratu pomidorowego i poszło już gładko.
W lodówce szczerzyła się do mnie sflaczała czerwona papryka i pół gumowatego pora.
Oliwki wyglądały nieco lepiej, a ser - no sera to rzadko u mnie nie ma.
I tak powstała jedyna, niepowtarzalna:
Zapiekanka
Składniki
  • paczka pełnoziarnistego makaronu (bezglutenowo np. kukurydziany)
  • puszka pomidorów
  • mały koncentrat pomidorowy (no chyba że macie dwie puszki pomidorów...)
  • pół zwiędłego pora (może być również świeży)
  • mała czerwona i sflaczała papryka (patrz nawias wyżej)
  • puszka kukurydzy
  • oliwki czarne (przekrojone na pół)
  • ser żółty (nieweganie)
Sposób przygotowania
Taki, jak w przypadku 90% moich przepisów. Wymieszać, wpakować do czegoś, co się nie spali w piekarniku i upiec. 
UWAGA! Przed upieczeniem, a nawet zmieszaniem, dobrze jest ugotować makaron ;)
Ja osobiście lubię jak mi chrupią warzywka, więc przytrzymałam jakieś 30 minut, jeżeli wolicie takie sflaczałe na amen, to pieczcie nieco dłużej.
Aha! Zapomniałam przyprawić, ale jak chcecie, to dorzućcie coś miłego.
Smacznego :D

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Imiona

Uwaga!
Wiem, że jestem wstrętną, niedotrzymującą obietnic niesystematyczną osobą (na facebooku obiecałam coś wegańskiego), ale naprawdę znalazłam się w potrzasku. Potrzebuję pomocy w postaci imion i nazwy miasta.
Im bardziej od czapy tym lepsze!
Po co mi?
Otóż potrzebuję ich do następnego opowiadania!
Szczegóły pod spodem.
1. Imię żeńskie dla głównej bohaterki, dziewczyny pewnej siebie, inteligentnej, trzeźwo myślącej i ogólnie twardo stąpającej po ziemi, która wplątuje się w międzygatunkowy romans i międzyświatową aferę ;)
2. Imię żeńskie dla prawie głównego bohatera. Powinno wystarczyć, jak powiem, że jest zielony.
3. Imiona żeńskie dla zielonych bliźniaczek - całkowitych przeciwieństw. Jedna nienawidzi głównej bohaterki, druga stoi za nią murem.
4. Kilku imion roboczych, utrzymanych w tym samym stylu.
5. Nazwy miasta, w którym mogą mieszkać normalni ludzie i zielone istoty, w którym rządzi woda i w którym wszystko jest możliwe.
Wiem, że piszę bardzo ogólnikowo, ale macie szansę uczynić moje opowiadanie lepszym... (dla tych, co uważają moje prace za niegodne czytania). W ogóle je uczynić... (dla tych bardziej otwartych).
Proooooszę!
Przyjmę każdy pomysł, sugestię, podpowiedź, cokolwiek!

czwartek, 9 kwietnia 2015

Moja Ciocia

"Moja Ciocia polonistka"
Moja Ciocia polonistka jest kochana nad wszystko!
Dobrze rymuje a ja bardzo jej w tym kibicuje!

wtorek, 7 kwietnia 2015

Gdzie są uczucia?

Dzisiaj, oczywiście na przekór temu, co obiecywałam, będzie kolejna podwójna opinia ;)


Co mogą mieć ze sobą wspólnego "Intruz" Stephenie Meyer i "Tajemnicze smoczego azylu" Brandona Mulla?
Odpowiedź jest zaskakująco prosta: uczucia. No i może emocje.
Ale o tym za chwileczkę, najpierw po kolei króciutko o każdej z książek...

Obie naprawdę polecam. Co prawda seria "Baśniobór" jest przewidziana raczej dla młodszych czytelników, ale ja i tak nie mogę się od niej oderwać. Mam wrażenie, że każda kolejna część jest lepsza. Czwarta część dosłownie zwaliła mnie z nóg genialną intrygą i zakończeniem, o które byłabym wściekła, gdybym pod ręką nie miała piątej części.

W dużym skrócie "Baśniobór" opowiada o rezerwacie magicznych istot, którego opiekunowie i ich wnuki muszą nieustannie bronić przed przeróżnymi zagrożeniami. Dodatkowo czekają ich przygody w innych rezerwatach - muszą bowiem znaleźć klucze do więzienia demonów, zanim uczyni to Stowarzyszenie Gwiazdy Wieczornej, które chce te demony uwolnić.
To w naprawdę dużym skrócie, polecam książkę zarówno młodym jak i starym ;) Naprawdę wciąga, momentami wbija w fotel lub wymusza łzy - raz śmiechu, raz smutku.


Co do "Intruza" to jest to książka dla starszych czytelników; książka, która zaskoczyła mnie naprawdę pozytywnie. Po lekturze "Zmierzchu" nie spodziewałam się niczego ambitnego, co najwyżej kolejnej książki "na odmóżdżenie". Mocno się zdziwiłam.
Wyobraźcie sobie świat, który opanowały dusze - stworzenia łagodne i pokojowe, które nareszcie ocaliły ludzi od głodu, wojen, które ochroniły środowisko, które nie kłamią, nie kradną... Są idealne. Jedyny mankament to ich tryb życia. Mówiąc krótko: pasożytniczy. Te maleńkie srebrne istotki wszczepiają się w ludzi i tłamszą ich umysły, używając ciał do własnych celów.
Historia opowiada o duszy wszczepionej do ciała, które stawia opór.
A co gorsza, do ciała, którego uczucia ostatecznie zaczynają rządzić duszą.

I tutaj zacznę gadać o tytule postu.
Obydwie książki ukazują bardzo ciekawe zjawisko - umieszczenie uczuć... w nas.
Starają się (choć nie to jest głównym tematem) odpowiedzieć na pytanie, czy uczucia/emocje należą do umysłu, czy do ciała. I tak widzimy, jak w "Intruzie" uczucia Melanie (ciała - żywiciela) przechodzą na Wagabundę (dusza - pasożyt).
Z drugiej strony ostatecznie Wagabunda pomimo miłości do ukochanego Melanie odnajduje szczęście i wchodzi w związek z innym chłopakiem, niejednokrotnie tłumacząc mu, że go kocha, natomiast że nie kocha go jej ciało.
W "Baśnioborze" sprawa wygląda zasadniczo podobnie - pomijając fakt, że nie do końca dotyczy ludzi.
Mam na myśli smoki.
Smok w ludzkiej postaci może nie chcieć skrzywdzić człowieka, natomiast po przemianie w zwierzę prawdopodobieństwo, że go zje, gwałtownie rośnie. Dlaczego?
Ostatecznie, chociaż zmienia się ciało, umysł pozostaje ten sam.
Można by oczywiście spróbować rozdzielić uczucia i emocje, jedne przyporządkować ciału a drugie umysłowi, ale co stanie się w kolejnej niesamowitej baśnioborskiej sytuacji?
Nie mam pojęcia, jak opisać to, co się stało, żeby nie zepsuć frajdy czytania.
Może niech Ci, którzy chcą przeczytać "Tajemnice Smoczego Azylu" pominą kilka poniższych linijek ;)
A mianowicie w książce (mówiąc baaaardzo ogólnikowo) pewien człowiek zakochał się w innym człowieku. Zmuszony do mówienia prawdy (przez czary nie do obejścia) wyznał, że naprawdę zależy mu na tym człowieku.
Po czym bam, bam!
Zmienił się w smoka i prawie zabił swoją rzekomo miłość! W pełni świadomie, przesiąknięty złem do szpiku kości, zamordował kilka osób i nic sobie nie robił z tego, że w ludzkiej postaci naprawdę mu na niektórych zależało.
Albo był świetnym aktorem, albo wmówił sobie uczucia, których nie czuł, albo naprawdę jego smocza natura pokonała ludzką.
Smutne.
No cóż, troszkę się rozgadałam.
Zachęcam wszystkich do obalania moich poglądów, ale, ale!
Najpierw przeczytajcie książki!
Komentujcie, oceniajcie, zapraszam też na stronę Sztambucha na facebook'u!

czwartek, 2 kwietnia 2015

Kasza ze szpinakiem i pieczarkami

Dzisiaj postanowiłam trochę poeksperymentować z kaszą jęczmienną. Głównie z lenistwa, bo nie chciało mi się obierać ziemniaków, troszkę też z powodu pieczarek, które wymagały zużycia ;)
Ogólnie rzecz biorąc efekt był raczej zadowalający :)

Przepis na kaszę jęczmienną ze szpinakiem i pieczarkami
Składniki
  • 2 torebki kaszy jęczmiennej lub gryczanej (u mnie - względy czysto techniczne - torebka pęczaku i kaszy perłowej)
  • 2 szklanki wody
  • Kostka warzywna
  • Paczka mrożonego szpinaku
  • Pieczarki
  • Oliwa
  • Czosnek
  • Śmietana (opcja niewegańska) lub jogurt naturalny
  • Ulubione przyprawy
  • Ewentualnie trochę śmierdzącego sera
Przygotowanie
Kaszę wypłukać i ugotować w bulionie warzywnym (woda + kostka warzywna).
Pieczarki pokroić w plasterki i wrzucić na patelnię z oliwą. Kiedy zaczną puszczać wodę i pociemnieją, dodać szpinak.
Kiedy szpinak się rozmrozi wlać śmietanę, dodać ser, czosnek i przyprawy.
Wymieszać z kaszą i zajadać.
Smacznego!