niedziela, 21 grudnia 2014

I jeszcze posprzątaj pod łóżkiem

Cześć :)
Pewnie zaczynacie świąteczne porządki... Prędzej czy później, wszystkich nas to czeka. Na ten czas, w którym brakuje wolnych chwil proponuję spokojne opowiadanie. Wbrew pozorom wcale nie jest o śmierci (a w każdym razie nie tylko) i nie musi być smutne. No i pytanie za sto punktów (rodzinka już to wie, bo dawno czytała) o kim mowa w opowiadaniu...?
Miłego czytania :)



Pragnienie

Otworzył oczy. Oślepiło go słońce, poczuł żar palący go w plecy i stopy, w twarz… jakby zanurzył się we wrzątku. Ale to było słońce, po prostu słońce. I piasek. Otworzył oczy, ale nie miał siły zrobić nic więcej. Nie czuł ciała. Nie wiedział, kim jest i gdzie jest ani dlaczego w ogóle jest. Po prostu się obudził. A otworzenie oczu po przebudzeniu to taki naturalny odruch.
Nie mógł dostrzec swoich nóg, rąk… nie wiedział, ile ma lat. Był człowiekiem, to pewne, ale czym jest człowiek? Był człowiekiem i chyba nic poza tym.
Po żarze poczuł pragnienie.
Pragnienie też musi być naturalne. Kiedy się istnieje, tylko istnieje, na słońcu i piasku, odczuwa się pragnienie. Mając na myśli pragnienie, a raczej już jego ugaszenie, pomyślał o wodzie. Nie wiedział, czym jest woda, ale rozumiał, że musiałaby zgasić to słońce i ten żar, który płonie wewnątrz jego ciała. A w takim razie musi być… mokra.
Skąd wiedział, co to znaczy? Był, sam był mokry. Mokry człowiek palony żarem, na zewnątrz i wewnątrz, z otwartymi oczyma.
Po pragnieniu poczuł ból.
Uderzył go znienacka, nagle. Jego ciało zapłonęło jeszcze raz, w jeszcze inny sposób. Czuł, że powinien krzyczeć, wić się, wołać o pomoc. Ale był zbyt zmęczony. Poza tym chciał poznać to ciało, to czym, kim jest. Czekał więc.
Czas… znał czas, pamiętał czas. Czas zabierał. Zabierał nasycenie, dawał pragnienie. Czy wobec tego zabierał też żar? Czy dawał chłód? Zewnętrzny, wewnętrzny? Czy dawał ulgę w bólu? Czy czas mógł dać… wolność?
Nie był wolny. Widział tylko słońce, ale gdyby chciał zobaczyć coś innego, nie mógłby. A więc nie był wolny. Tak naprawdę nigdy nie był wolny.
Po bólu poczuł krew.
Nie wiedział o jej istnieniu, gdyby wiedział, na pewno nazwałby ją inaczej. Ale poczuł ją. Poczuł ją pod oczami, jednocześnie na zewnątrz i wewnątrz. Poczuł, że jest ciepła i słodka.
Ciepła. Słodka. Ciepła to znaczy chłodniejsza niż żar, ale gorętsza niż chłód. Słodka to inna niż gorzka. Czuł gorycz. Czuł piasek w ustach… w tym wnętrzu, w którym czuł krew. Krew była też mokra, ale nie gasiła pragnienia.
Zakrztusił się. To taki naturalny odruch, kiedy ma się usta pełne piasku i krwi. I wtedy znowu poczuł ból. Pragnienie czuł cały czas, nieprzerwanie. Tak naprawdę wszyscy są zniewoleni. Przez pragnienie. Nie wiedział, kim są wszyscy. Może słońcem, może krwią i piaskiem i wodą… A może nie ma wszystkich, może jest sam? A może są wszyscy i może wszyscy są sami, może wszyscy patrzą w słońce i czują krew, ból i mają usta pełne piasku i pragną?
Potem poczuł zapach.
Zapach był słony. Inny niż piasek i krew. Nie dało się go wyczuć ustami. Nie wiedział, czym go czuje, ale czuł.
Potem czekał, znowu czekał, aż pojawi się coś nowego. Coś, co będzie można poznać, zdefiniować, opisać… co zostanie. Jak ból, pragnienie, krew, woda i piasek i zapach. Jak słońce. Jak żar.
Czuł tylko czas. Minęło dużo czasu, zanim pojawiło się coś nowego.
Spodziewał się tego. Przypomniał sobie. Jedno, maleńkie wspomnienie. Dwa kolory. Niebieski na górze, niebo. I zielony w dole, trawę. Zatęsknił za nimi. Musiały gdzieś być, za słońcem, za piaskiem, ale musiały być na tyle daleko, że on, człowiek, nigdy do nich nie dotrze. Dotrze…
Czyli istnieje przestrzeń. To pocieszające, że istnieje coś poza tym, co poznał. To znaczy, że jeżeli gdzieś istnieje jakiś inny człowiek, widzi i czuje inne rzeczy. I może leży koło niego jeszcze inny człowiek i widzi jeszcze coś innego, może mówi mu, co widzi?
Mówi. Ale czy on potrafi mówić? Jak to sprawdzić? Trzeba spróbować.
Zaczął myśleć o czymś, co może powiedzieć, ale wtedy zupełnie niespodziewanie usłyszał:
- Umieram.
Czyli słyszał. I mówił. I… umierał. Co to znaczy, umierać?
Przypomniał sobie. To istnienie jest użyteczne. Można sobie przypomianać. Gdyby tylko nie było żaru, bólu, pragnienia, krwi… ale wtedy nie byłoby istnienia. Bo umrzeć to… przestać czuć, słyszeć, mówić, przypominać sobie.
Umrzeć to zamknąć oczy.
Wielka jest cena istnienia.
“Chcę jeszcze tylko”- pomyślał - “coś sobie przypomnieć. Coś małego, ostatniego. Chciałbym przypomnieć sobie innego człowieka. Nie wiem, jak mógłby wyglądać. Wyglądać to znaczy być widzianym”.
Znowu czuł czas. Trochę mniej żaru, więcej bólu, więcej pragnienia. Mniej krwi. Mniej piasku. Tyle samo zapachu. I słońce… cały czas.
To naturalne, to istnienie.
Przypomniał sobie.
Ostatnie, maleńkie wspomnienie.
Niebo, trawa i słońce. Tym słońcem był człowiek. Pamiętał to i wiedział, ponieważ to słońce nie oślepiało i nie czuł od niego żaru. To słońce było ciepłe, słodkie i chłodne.
Chciałby je zobaczyć. Nie pamiętać, ale widzieć. Chciałby poczuć coś razem z nim, jedno maleńkie uczucie, jak żar i chłód, maleńki zapach albo coś całkiem nowego. Ale jak to zrobić? Nie wiedział, gdzie jest drugi człowiek, nie umiał do niego trafić.
Dlatego znów poczuł czas, bo czas mógł poczuć zawsze.
I znowu sobie przypomniał, choć to pomyślał, że tego wspomnienia nie chciałby sobie przypominać.
Nie ma drogi do innego człowieka. Już nie istnieje. Przed nim jest tylko jedna droga, niepewna i nieznana.
Nie bał się tej drogi. Nie przypomniał sobie strachu. Nie przypomniał sobie też drogi i gdyby umiał, pewnie by się bał.
“Po prostu sobie jej nie przypomniałem” - pomyślał - “I poczekałbym, aż ją sobie przypomnę, ale zbrzydł mi już czas. Pamiętam, że to on zabrał innego człowieka. I nie dał żadnego w zamian. Tylko żar, ból, krew, piasek, zapach, wodę… pragnienie. Nie będę się oglądał na czas. Czas jest gorzki jak piasek, oślepiający jak słońce, ostry jak ból i żar i nieubłagany jak pragnienie.”
Przypomnę sobie jedyną drogę.
Może powinien jeszcze poczuć czas, jeszcze odrobinkę, ale przecież chciał być wolny. A wydawało mu się, że droga, której sobie nie przypomniał, go uwolni.
Dlatego nie czuł już czasu.
Zamknął oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz