poniedziałek, 12 stycznia 2015

Fanfiki Tolkienowskie - "Krzyk"

Hej :)
Wracam do fanfików :)
Mam nadzieję, że przeczytaliście "Chorobę Maiwe", bo jest to pierwsze opowiadanie, jakie napisałam... A chronologicznie (w tym wymyślonym świecie) jest... prawie pierwsze.
Ale dzisiaj trochę z innej beczki. Opowiadanie z numerem 19 - czas akcji: po Władcy Pierścieni. Nie będę nikogo męczyć długimi wyjaśnieniami, o co tam właściwie chodzi, bo nie bardzo umiem to wytłumaczyć... Ale jeżeli nic nie zrozumiecie, to się nie martwcie... Przeczytajcie i tak, może znajdziecie jakieś błędy (jeśli tak, to wpiszcie w komentarzach). Jeżeli i tak nikt tego nie czyta, to... To przynajmniej nikomu nie będzie się nie nie podobać... czy jakoś tak.
Ale do wysłuchania audiobooka i wpadek zachęcam - przynajmniej się uśmiejecie.
Czekam na komentarze.
Ale się nie nastawiam.
Miłego czytania :D

Krzyk



Bitwa się skończyła. Jedyny Pierścień spłonął w ogniu Góry Przeznaczenia. Zakończyła się więc też Wojna o Pierścień. I znów byli w Minas Tirith, chociaż było to zupełnie inne miasto. Nie, nie chodzi o to, że zostało zniszczone. Ludzie nagle zaczęli śpiewać, pić, cieszyć się życiem. Zapowiedziano wiele ślubów. Z całą pewnością najgłośniejszy był ten Aragorna, syna Arathorna, króla Gondoru i Anoru z Arweną Gwiazdą Wieczorną, córką Elronda. Nawiasem mówiąc, Elrond wcale nie był zadowolony z tego małżeństwa, chociaż kochał pana młodego jak syna. Jednak wesele się udało, a wśród licznych gości nie zabrakło… nikogo.
Legolas leżał na łóżku i wspominał uroczystość. Podobała mu się, choć widok Arweny u boku Aragorna jak zwykle wywołał u niego lekkie ukłucie zazdrości. Bardzo się jednak starał, by nikt tego nie zauważył i chyba mu się to udało, częściowo dlatego, że elfowie i tak mają opinię dziwnych. Ale nie był jedynym, który tego dnia musiał ukrywać uczucia. Ściana, przy której spał, oddzielała jego pokój od sypialni Eówiny. W noc po weselu króla Legolas słyszał jej płacz. Ponieważ jednak dzielił pokój z Gimlim, nie mógł wymknąć się do dziewczyny, aby ją pocieszyć. Gdyby to uczynił, mimowolnie zdradziłby krasnoludowi uczucia dziewczyny, które dotychczas pozostawały dla wszystkich tajemnicą. Wiadomo jednak, że elfy są nadzwyczaj spostrzegawcze. No cóż, nie poszedł, trudno. Zresztą, co by jej powiedział? “Nie martw się, on jej nie kocha?” To nieprawda. Aragorn poznał Arwenę jeszcze przed narodzinami Eówiny. I kochał ją całym sercem. Mógłby powiedzieć “Nie martw się, rozumiem cię”, ale tak mówią wszyscy, a szczególnie ci, którzy nie rozumieją. No i… szanował uczucia księżniczki, a obawiał się, że czułaby się bardzo źle, gdyby ktoś zobaczył, jak płacze. Swoją troskę i opiekę ograniczył więc do nasłuchiwania, czy nikt się nie zbliża, żeby w razie konieczności ostrzec dziewczynę i oszczędzić jej wstydu. Nie było to jednak koniecznie- większość gości zamieszkiwała drugą część pałacu.
Legolas wyrwał się z zamyślenia i zorientował się, że w zamku panuje cisza. Wszyscy musieli już układać się do snu. “Tak, z pewnością”- pomyślał, gdy do jego uszu dotarło przeraźliwie głośne chrapanie Gimlego- “Nawet Nazgula bym nie usłyszał, oczywiście gdyby jeszcze istniały Nazgule”. Legolas ułożył się wygodnie i spróbował pogrążyć się w marzeniach. Po dłuższej chwili jednak zrezygnował. Pomyślał, że o wiele lepiej byłoby przejść się po cichu po zamku lub wyjść na świeże powietrze. W ciągu wyprawy zdążył już przyzwyczaić się do spania pod gołym niebem. Ostrożnie spuścił nogi na podłogę i upewnił się, że Gimli nadal smacznie śpi… I wtedy to usłyszał.
Niedaleko krzyczała kobieta. Krzyk początkowo rozbrzmiał głośno, a później coś (lub ktoś!) go przytłumiło, tak że w dalszej części zamku nikt nie mógł go usłyszeć. W tej byli tylko on, Gimli i… Eówina! Ogarnął go strach. Nie bał się o siebie, lecz o niewinną księżniczkę Rohanu. Natychmiast wyskoczył z łóżka i wybiegł z komnaty, łapiąc prędko swój łuk i nóż. Cicho i niesamowicie szybko naciągnął strzałę na cięciwę i pchnął niedomknięte drzwi do pokoju dziewczyny. Jednym skokiem znalazł się na środku pomieszczenia. Nie zauważył jednak żadnego potencjalnego napastnika, Eówina była w pokoju sama i tylko zakrywała sobie rękami usta. Najwyraźniej sama stłumiła swój własny krzyk. Na widok elfa zbladła i zaczęła się trząść. Tak naprawdę zareagowała tak na widok broni elfa- wycelowanej w nią- i Legolas chyba to zauważył, bo rzucił cały oręż na podłogę i podszedł do dziewczyny.
- Przepraszam, pani- powiedział z ukłonem- ale wydawało mi się, że usłyszałem krzyk i… pomyślałem, że… może potrzeba ci jakiejś… obrony?- dokończył z wahaniem. No tak, Eówina teraz obrazi się lub zezłości, uważa przecież, że sama jest w stanie się obronić.
- Miałam straszny sen- odpowiedziała dziewczyna, wciąż patrząc na Legolasa ze zdumieniem, jakby nie mogła zrozumieć, że do niej przyszedł.- przybiegłeś tu, bo usłyszałeś mój krzyk?- upewniła się.
- Tak, księżniczko. Czy mam już odejść?- elf trochę się speszył i odzyskał swój oficjalny ton, którym zwykle przemawiał do Eówiny.
- Nie, nie, źle mnie zrozumiałeś!- zawołała zdecydowanie- To znaczy… oczywiście- zająknęła się, chyba ona też zrozumiała absurd sytuacji. Legolas tylko machnął ręką i podszedł do niej. Usiadł na skraju łóżka i powiedział:
- Rozumiem cię. No, może nie do końca, bo elfy właściwie nie śpią, ale jednak… wiem, co czujesz.
- Ciągle śni mi się wojna- Eówina wyglądała bardzo smutno. Była zbyt młoda, widziała zbyt dużo, a pomimo to była tak silna… Legolas otulił ją kołdrą i usiadł na łóżku naprzeciw niej. Najwyraźniej nie chciała spać, tylko porozmawiać. Najwyraźniej ucieszyło ją towarzystwo elfa- uspokoiła się i uśmiechnęła, chociaż był to przelotny uśmiech.
- Zostanę z tobą, jeżeli chcesz- zaproponował Legolas. Uznał, że spokojnie może to powiedzieć, bo księżniczka nie wyglądała już wcale na zażenowaną jego obecnością. Wiedział, że przy Aragornie rumieniłaby się albo… no, raczej nie myślałaby o złych snach.
- Dziękuję- Eówina naprawdę wyglądąła na wdzięczną, ale musiała dostrzec jakiś cień w oczach elfa, bo wzięła go za rękę i zapytała:
- A co ciebie trapi? Mnie chyba możesz powiedzieć?
- Powiem ci- odparł z westchnieniem Legolas- ty na pewno mnie zrozumiesz. Najprościej rzecz ujmując… nie jestem zbyt szczęśliwy, gdy widzę razem Arwenę i Aragorna. - Najwyraźniej te słowa zaskoczyły dziewczynę, bo złapała go za drugą rękę. Potem nagle jakby się zawstydziła.
- Ja też- powiedziała- i chyba z tego samego powodu, co ty. To znaczy- zachichotała- nie z powodu tej samej osoby, no wiesz…- westchnęła ciężko, ale powiedziała- Aragorna. Legolas zauważył, że rozśmieszyła ją myśl, że mógłby być zazdrosny o mężczyznę… Ale nic nie powiedział.
- Ale wczoraj wyglądałeś na szczęśliwego…- zauważyła Eówina.
- Ty też.- odparł elf.
- Udawałam.
- Ja też.
- Ale teraz już nie muszę- wyrzuciła z siebie księżniczka- warto było to przejść, żebyś dziś do mnie przyszedł.- spuściła wzrok, a Legolas spojrzał na nią tak dziwnie, jakby ujrzał ją po raz pierwszy. Puścił ręce dziewczyny. Nie spojrzała na niego.
- Eówino, ja…- wymamrotał.
- Nie, nie… przepraszam…- powiedziała cicho- Nie chciałam być… nachalna.- Ale Legolas jakby jej nie słuchał. Dotknął jej policzka, a kiedy uniosła głowę, uśmiechnął się, delikatnie i niepewnie. Potem objął ją i wyszeptał jej do ucha:
- Nie przepraszaj za to. Nie chciałbym… nieważne- pochylił się w jej stronę.
- MAM CIĘ!- ryknął nagle ktoś, a Legolas znalazł się na ziemi, przygnieciony czymś ciężkim.- PRECZ OD NIEJ Z ŁAPAMI, Legolasie…. ? Ups… przpraszam…- Legolas nagle poczuł, że znów może oddychać. Podniósł się z ziemi i ujrzał… Gimlego. Stał obok niego z opuszczonym toporem, choć jeszczę chwilę wcześniej zapewne mierzył nim w jego głowę. Zwinięta w kłębek na łóżku Eówina płakała ze śmiechu.
- Gimli! Cz… czemu tu przyszedłeś?- uspokoiła się i otarła łzy, a potem spojrzała na krasnoluda wyczekująco.
- Usłyszałem wrzask!- odparł dumnie syn Glóina- Krzyczałaś!- dodał triumfalnie, wskazując palcem Eówinę.
- Krzyknęłam przez sen i Legolas przybiegł mnie ratować- dziewczyna wzruszyła ramionami- Ale to było jakiś czas temu.
- No bo… ja… ekhm… wiesz, wczoraj świętowałem i na skutek...tego no… pewnych… okoliczności, tak, straciłem… tę no, orientację…- Eówina zdusiła śmiech, a Legolas spytał wprost:
- Byłeś tak pijany, że nie trafiłeś do sąsiedniego pokoju?- krasnolud zmieszał się lekko i kiwnął głową. Potem zarzucił topór na ramię i wyszedł, wołając jeszcze:
- Już wytrzeźwiałem!
Legolas i Eówina zaśmiali się. Kiedy drzwi zamknęły się za Gimlim, księżniczka podeszła do elfa. Przytuliła go.
- Dziękuję, że do mnie przyszedłeś- stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. Potem odsunęła się nieco i dodała- zapomniałam podziękować Gimlemu… przekaż mu proszę, w moim imieniu, wyrazy wdzięczności.
Legolas skłonił się i wyszedł. Kiedy wrócił do sypialni, zobaczył Gimlego leżącego na wznak na łóżku z fajką w zębach. Krasnolud uśmiechał się triumfalnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz