poniedziałek, 23 lutego 2015

Magia w dzisiejszych czasach?

Dzisiaj poględzę trochę o magii, jednocześnie zawierając w swoim gadaniu opinie na temat dwóch książek: "Baśnioboru" i "Artemisa Fowla". Uważam je za bardzo ciekawe pozycje z powodu... tematyki właśnie.

Obydwie opowiadają o magii - choć nie tak spektakularnie jak Tolkien czy J.K. Rowling, dlatego pewnie nie wszyscy je znają. A jednak obydwie poruszają najczęściej unikany temat: co dzieje się z magią we współczesnych czasach?
U Tolkiena "nadchodzi era ludzi". U Rowling czarodzieje ukrywają się, ale też mieszają z mugolami, a magiczne istoty często są na wyginięciu (olbrzymy).
Warto jednak zauważyć, jak różne jest postrzeganie magicznych istot. Eoin Colfer, podobnie jak Tolkien, głosi, że są one obdarzone ludzką - czy nawet przewyższającą ludzką - inteligencją. Brandon Mull i Rowling traktują magiczne istoty (te, które nie są częściowo ludźmi) podobnie jak zwierzęta. I o ile w świecie Harry'ego Potter'a olbrzymów pozostała zaledwie garstka i nic nie da się z tym zrobić, o tyle "Baśniobór" w pewien sposób na tę sytuację odpowiada. Pomyślmy logicznie; co ludzie robią ze zwierzętami, którym grozi wyginięcie?
Umieszczają je w rezerwatach.
To już duża podpowiedź na temat tego, co można w "Baśnioborze" znaleźć - co jednak ma do tego Artemis Fowl?
W jego świecie (naszym świecie) magia również pozostaje ukryta. Ponieważ jednak wróżki zdają się być wręcz mądrzejsze od ludzi, to nie ludzie to ukrycie nadzorują, chociaż to oni je spowodowali. Wróżki kryją się pod ziemią i tworzą niesamowitą technologię. Dość niestandardowe połączenie magii i nauki - w "Harrym Potterze" mamy zupełnie inny obraz: czarodzieje muszą zadowolić się magią i skrobać dostarczane przez sowy listy ptasimi piórami na pergaminie, podczas gdy mugole wysyłają sobie maile. Co więc dzieje się, kiedy technika i magia nie są równo podzielone, co jeżeli jedno społeczeństwo ma je obie?
O tym w "Artemisie Fowlu".
No i wreszcie; obie książki są raczej... dla dzieci. Czy to źle?
No właśnie nie.
To, co uwielbiam w książkach dla dzieci to szybka akcja. Zadziwiające, ale młodszych jakoś nikt nie próbuje zanudzić opisami przyrody zajmującymi pół książki... Dlatego tym bardziej polecam zarówno "Baśniobór" jak i "Artemisa Fowla".
Podsumowując, chociaż w książkach wiele rzeczy mi się nie podobało (jak choćby "zdziecinnienie" wróżek ("Baśniobór"), czy dziwna niekonsekwencja w stosunku do Ogierka ("Artemis"), który tylko na początku zdaje się cierpieć na manie prześladowczą), obie książki są naprawdę godne przeczytania.
Mówią dużo o magii w dzisiejszych czasach, o tym jak radzi sobie z nauką i techniką oraz o tym, czy zawsze człowiek jest w stanie nad nią zapanować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz