Wracam do fanfików :)
Mam nadzieję, że przeczytaliście "Chorobę Maiwe", bo jest to pierwsze opowiadanie, jakie napisałam... A chronologicznie (w tym wymyślonym świecie) jest... prawie pierwsze.
Ale dzisiaj trochę z innej beczki. Opowiadanie z numerem 19 - czas akcji: po Władcy Pierścieni. Nie będę nikogo męczyć długimi wyjaśnieniami, o co tam właściwie chodzi, bo nie bardzo umiem to wytłumaczyć... Ale jeżeli nic nie zrozumiecie, to się nie martwcie... Przeczytajcie i tak, może znajdziecie jakieś błędy (jeśli tak, to wpiszcie w komentarzach). Jeżeli i tak nikt tego nie czyta, to... To przynajmniej nikomu nie będzie się nie nie podobać... czy jakoś tak.
Ale do wysłuchania audiobooka i wpadek zachęcam - przynajmniej się uśmiejecie.
Czekam na komentarze.
Ale się nie nastawiam.
Miłego czytania :D
Krzyk
Bitwa się skończyła. Jedyny
Pierścień spłonął w ogniu Góry Przeznaczenia. Zakończyła się więc też Wojna o
Pierścień. I znów byli w Minas Tirith, chociaż było to zupełnie inne miasto.
Nie, nie chodzi o to, że zostało zniszczone. Ludzie nagle zaczęli śpiewać, pić,
cieszyć się życiem. Zapowiedziano wiele ślubów. Z całą pewnością najgłośniejszy
był ten Aragorna, syna Arathorna, króla Gondoru i Anoru z Arweną Gwiazdą
Wieczorną, córką Elronda. Nawiasem mówiąc, Elrond wcale nie był zadowolony z
tego małżeństwa, chociaż kochał pana młodego jak syna. Jednak wesele się udało,
a wśród licznych gości nie zabrakło… nikogo.
Legolas leżał na łóżku i wspominał
uroczystość. Podobała mu się, choć widok Arweny u boku Aragorna jak zwykle
wywołał u niego lekkie ukłucie zazdrości. Bardzo się jednak starał, by nikt
tego nie zauważył i chyba mu się to udało, częściowo dlatego, że elfowie i tak
mają opinię dziwnych. Ale nie był jedynym, który tego dnia musiał ukrywać
uczucia. Ściana, przy której spał, oddzielała jego pokój od sypialni Eówiny. W
noc po weselu króla Legolas słyszał jej płacz. Ponieważ jednak dzielił pokój z
Gimlim, nie mógł wymknąć się do dziewczyny, aby ją pocieszyć. Gdyby to uczynił,
mimowolnie zdradziłby krasnoludowi uczucia dziewczyny, które dotychczas pozostawały
dla wszystkich tajemnicą. Wiadomo jednak, że elfy są nadzwyczaj spostrzegawcze.
No cóż, nie poszedł, trudno. Zresztą, co by jej powiedział? “Nie martw się, on
jej nie kocha?” To nieprawda. Aragorn poznał Arwenę jeszcze przed narodzinami
Eówiny. I kochał ją całym sercem. Mógłby powiedzieć “Nie martw się, rozumiem
cię”, ale tak mówią wszyscy, a szczególnie ci, którzy nie rozumieją. No i…
szanował uczucia księżniczki, a obawiał się, że czułaby się bardzo źle, gdyby
ktoś zobaczył, jak płacze. Swoją troskę i opiekę ograniczył więc do
nasłuchiwania, czy nikt się nie zbliża, żeby w razie konieczności ostrzec
dziewczynę i oszczędzić jej wstydu. Nie było to jednak koniecznie- większość
gości zamieszkiwała drugą część pałacu.
Legolas wyrwał się z zamyślenia i
zorientował się, że w zamku panuje cisza. Wszyscy musieli już układać się do
snu. “Tak, z pewnością”- pomyślał, gdy do jego uszu dotarło przeraźliwie głośne
chrapanie Gimlego- “Nawet Nazgula bym nie usłyszał, oczywiście gdyby jeszcze
istniały Nazgule”. Legolas ułożył się wygodnie i spróbował pogrążyć się w
marzeniach. Po dłuższej chwili jednak zrezygnował. Pomyślał, że o wiele lepiej
byłoby przejść się po cichu po zamku lub wyjść na świeże powietrze. W ciągu
wyprawy zdążył już przyzwyczaić się do spania pod gołym niebem. Ostrożnie
spuścił nogi na podłogę i upewnił się, że Gimli nadal smacznie śpi… I wtedy to
usłyszał.
Niedaleko krzyczała kobieta. Krzyk
początkowo rozbrzmiał głośno, a później coś (lub ktoś!) go przytłumiło, tak że
w dalszej części zamku nikt nie mógł go usłyszeć. W tej byli tylko on, Gimli i…
Eówina! Ogarnął go strach. Nie bał się o siebie, lecz o niewinną księżniczkę
Rohanu. Natychmiast wyskoczył z łóżka i wybiegł z komnaty, łapiąc prędko swój
łuk i nóż. Cicho i niesamowicie szybko naciągnął strzałę na cięciwę i pchnął
niedomknięte drzwi do pokoju dziewczyny. Jednym skokiem znalazł się na środku
pomieszczenia. Nie zauważył jednak żadnego potencjalnego napastnika, Eówina
była w pokoju sama i tylko zakrywała sobie rękami usta. Najwyraźniej sama
stłumiła swój własny krzyk. Na widok elfa zbladła i zaczęła się trząść. Tak
naprawdę zareagowała tak na widok broni elfa- wycelowanej w nią- i Legolas
chyba to zauważył, bo rzucił cały oręż na podłogę i podszedł do dziewczyny.
- Przepraszam, pani- powiedział z
ukłonem- ale wydawało mi się, że usłyszałem krzyk i… pomyślałem, że… może
potrzeba ci jakiejś… obrony?- dokończył z wahaniem. No tak, Eówina teraz obrazi
się lub zezłości, uważa przecież, że sama jest w stanie się obronić.
- Miałam straszny sen- odpowiedziała
dziewczyna, wciąż patrząc na Legolasa ze zdumieniem, jakby nie mogła zrozumieć,
że do niej przyszedł.- przybiegłeś tu, bo usłyszałeś mój krzyk?- upewniła się.
- Tak, księżniczko. Czy mam już
odejść?- elf trochę się speszył i odzyskał swój oficjalny ton, którym zwykle
przemawiał do Eówiny.
- Nie, nie, źle mnie zrozumiałeś!-
zawołała zdecydowanie- To znaczy… oczywiście- zająknęła się, chyba ona też
zrozumiała absurd sytuacji. Legolas tylko machnął ręką i podszedł do niej.
Usiadł na skraju łóżka i powiedział:
- Rozumiem cię. No, może nie do
końca, bo elfy właściwie nie śpią, ale jednak… wiem, co czujesz.
- Ciągle śni mi się wojna- Eówina
wyglądała bardzo smutno. Była zbyt młoda, widziała zbyt dużo, a pomimo to była
tak silna… Legolas otulił ją kołdrą i usiadł na łóżku naprzeciw niej.
Najwyraźniej nie chciała spać, tylko porozmawiać. Najwyraźniej ucieszyło ją
towarzystwo elfa- uspokoiła się i uśmiechnęła, chociaż był to przelotny
uśmiech.
- Zostanę z tobą, jeżeli chcesz-
zaproponował Legolas. Uznał, że spokojnie może to powiedzieć, bo księżniczka
nie wyglądała już wcale na zażenowaną jego obecnością. Wiedział, że przy
Aragornie rumieniłaby się albo… no, raczej nie myślałaby o złych snach.
- Dziękuję- Eówina naprawdę
wyglądąła na wdzięczną, ale musiała dostrzec jakiś cień w oczach elfa, bo
wzięła go za rękę i zapytała:
- A co ciebie trapi? Mnie chyba
możesz powiedzieć?
- Powiem ci- odparł z westchnieniem
Legolas- ty na pewno mnie zrozumiesz. Najprościej rzecz ujmując… nie jestem
zbyt szczęśliwy, gdy widzę razem Arwenę i Aragorna. - Najwyraźniej te słowa
zaskoczyły dziewczynę, bo złapała go za drugą rękę. Potem nagle jakby się
zawstydziła.
- Ja też- powiedziała- i chyba z
tego samego powodu, co ty. To znaczy- zachichotała- nie z powodu tej samej
osoby, no wiesz…- westchnęła ciężko, ale powiedziała- Aragorna. Legolas
zauważył, że rozśmieszyła ją myśl, że mógłby być zazdrosny o mężczyznę… Ale nic
nie powiedział.
- Ale wczoraj wyglądałeś na
szczęśliwego…- zauważyła Eówina.
- Ty też.- odparł elf.
- Udawałam.
- Ja też.
- Ale teraz już nie muszę-
wyrzuciła z siebie księżniczka- warto było to przejść, żebyś dziś do mnie
przyszedł.- spuściła wzrok, a Legolas spojrzał na nią tak dziwnie, jakby ujrzał
ją po raz pierwszy. Puścił ręce dziewczyny. Nie spojrzała na niego.
- Eówino, ja…- wymamrotał.
- Nie, nie… przepraszam…-
powiedziała cicho- Nie chciałam być… nachalna.- Ale Legolas jakby jej nie
słuchał. Dotknął jej policzka, a kiedy uniosła głowę, uśmiechnął się,
delikatnie i niepewnie. Potem objął ją i wyszeptał jej do ucha:
- Nie przepraszaj za to. Nie
chciałbym… nieważne- pochylił się w jej stronę.
- MAM CIĘ!- ryknął nagle ktoś, a
Legolas znalazł się na ziemi, przygnieciony czymś ciężkim.- PRECZ OD NIEJ Z
ŁAPAMI, Legolasie…. ? Ups… przpraszam…- Legolas nagle poczuł, że znów może
oddychać. Podniósł się z ziemi i ujrzał… Gimlego. Stał obok niego z opuszczonym
toporem, choć jeszczę chwilę wcześniej zapewne mierzył nim w jego głowę.
Zwinięta w kłębek na łóżku Eówina płakała ze śmiechu.
- Gimli! Cz… czemu tu przyszedłeś?-
uspokoiła się i otarła łzy, a potem spojrzała na krasnoluda wyczekująco.
- Usłyszałem wrzask!- odparł dumnie
syn Glóina- Krzyczałaś!- dodał triumfalnie, wskazując palcem Eówinę.
- Krzyknęłam przez sen i Legolas
przybiegł mnie ratować- dziewczyna wzruszyła ramionami- Ale to było jakiś czas
temu.
- No bo… ja… ekhm… wiesz, wczoraj
świętowałem i na skutek...tego no… pewnych… okoliczności, tak, straciłem… tę
no, orientację…- Eówina zdusiła śmiech, a Legolas spytał wprost:
- Byłeś tak pijany, że nie trafiłeś
do sąsiedniego pokoju?- krasnolud zmieszał się lekko i kiwnął głową. Potem
zarzucił topór na ramię i wyszedł, wołając jeszcze:
- Już wytrzeźwiałem!
Legolas i Eówina zaśmiali się.
Kiedy drzwi zamknęły się za Gimlim, księżniczka podeszła do elfa. Przytuliła
go.
- Dziękuję, że do mnie przyszedłeś-
stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. Potem odsunęła się nieco i
dodała- zapomniałam podziękować Gimlemu… przekaż mu proszę, w moim imieniu,
wyrazy wdzięczności.
Legolas skłonił się i wyszedł.
Kiedy wrócił do sypialni, zobaczył Gimlego leżącego na wznak na łóżku z fajką w
zębach. Krasnolud uśmiechał się triumfalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz